Decydując się na wyjazd na Erasmusa każdy z nas doznaje zmiennych
  uczuć. Z jednej strony jesteśmy ciekawi tego co czeka na nas za granicą, na
  innej uczelni, w innym świecie, który jest tajemniczy i intrygujący zarazem.
  Chcemy zobaczyć, doświadczyć czegoś nowego. Z drugiej strony obawiamy się wyjechania
  z kraju, w którym żyjemy od lat. Starch przed porażką i odmiennym językiem wydaje
  się być nieokreślony. Nikt z nas nie wie jak zostaniemy przyjęci przez kulturę,
  którą chcemy poznać. Boimy się odosobnienia i odrzucenia. Martwimy się również
  o różnice programowe. Jednak jest taka siła, która pcha nas w nieznane, mimo
  wszystko.
  Tak więc zdecydowalam, iż mojego Erasmusa spędzę we Włoszech, w regionie Calabria,
  w mieście o nazwie Cosenza.
  Ponad 24 godzinna podróż autobusemm i jestem na miejscu. Zostałam odebrana ze
  stacji przez przedstawiciela uczelni, który zakwaterował mnie na studenckim
  campusie. Miałam mały problem z pierwszym mieszkaniem z powodu niefunkcjonowania
  niektórych elementów apartamentu, ale po krótkiej rozmowie z kierownictwem otrzymałam
  mieszkanie w bardzo dobrym stanie.
  
  Tak więc, rozpoczęla się moja przygoda. Jadąc do Włoch znałam podstawowe zwroty
  z języka włoskiego. Na miejscu musiałam się nimi posługiwać, gdyż niewiele osób
  znało język angielski. Mimo to Włosi byli dla mnie bardzo życzliwi. Profesorowie
  wyrozumiali, starali się jak najlepiej tłumaczyć zlecone zadania, oraz pomagali
  odnaleźć się w nowym dla mnie świecie. Włoscy koledzy i koleżanki byli przemili,
  starając mi się zawsze pomóc. Czasami nawet gdy nie bardzo rozumieli, o co tak
  naprawdę pytam. Dzięki rozmowom z rówieśnikami i kursowi włoskiego miałam okazję
  kształcić znajomość nowego języka obcego. Od dziecka marzyłam, by uczyć się
  i władać językiem włoskim.
  System nauczania różni się od polskiego. Wykonywałam więcej projektów komputerowych
  za pomocą programów architektonicznych. Bardzo dużą zaletą jest to, iż programy
  te otrzymałm od profesorów i są to wersje nielimitowane.
  Krąży opinia, iż Erasmusa jest wakacyjnym wyjazdem, lecz aby pozaliczać przedmioty
  i pozdawać egzaminy musiałam sie naprawdę natrudzić i ciężko napracować.
  
  We Włoszech panuje zypełnie inny tryb życia. Ludzie tutaj z niczym się nie spieszą.
  Przez długi okres nie mogłam się przyzwyczaić do siesty trwającej od godziny
  13:00-16:00. W tym czasie biura, urzędy i sklepy są pozamykane. Ale i do tego
  przywykłam. Nauczyłam się, iż jest to przerwa, odpoczynek, jak i czas spotkań
  towarzyskich.
  Z początku wszystko wydawało się niezmiernie trudne. Później jednak zaczęło
  się układać i odnalazłam się w nowym miejscu.
  Mieszkając na kampusie miałam okazję poznać ludzi z najodleglejszych zakątków
  całego świata, m.in. Chin, Mongoli, Argentyny, Kanady, Burundi, Rosji, czy bliższych
  dla mnie kajów jak Grecja, Turcja czy Hiszpania. Rozmowa z osobą z tak dalekich
  krajów miała dla mnie bezcenną wartość. Nawiązywanie nowych przyjaźni jest wspniałym
  doświadczeniem.
  
  W czasie wymiany zwiedziłam słynne włoskie miejscowości i podziwiałam piękną
  architekturę, także z czasów antycznych, która zachowała się do dziś. Możliwość
  jej zobaczenia ma ogromny wpływ na studiowany przez mnie kierunek, jakim jest
  architektura.
  Spędziłam za granicą cały rok. Po tak wspaniałych przeżyciach bardzo ciężko
  mi było wrócić do kraju. Tęskniłam za rodziną, domem i przyjaciółmi, ale Erasmusa
  jest czymś niesamowitym, co chciałabym jeszcze kontynuować.
  
  Przed wyjazdem nie mogłam sobie nawet wyobrazić życia tak daleko od domu. Jednak
  po czasie przywykłam, a moją rodziną stali się przyjaciele z innych krajow.
  Inna kultura, zwyczaje i tradycje, sposoby myślenia, klimat to coś dlaczego
  warto jechać. Żadne słowa nie opiszą bogactwa tego co zobaczyłam. Tego nie da
  się opisać, poprostu trzeba doświadczyć.
Elżbieta Honysz